Nie będą mi obcy po domu łazić – czyli: jak sprzedać nieruchomość i nie zwariować
Sprzedać nieruchomość i nie zwariować? Pewnie że można. Najłatwiej jest po prostu zrzucić część tego stresu, odpowiedzialności i nikomu niepotrzebnej roboty na kogoś innego…
Sprzedaż mieszkania, domu czy innej nieruchomości zawsze wydaje się skomplikowaną operacją strategiczno – operacyjno – logistyczną. Nawet wtedy, gdy przedmiotem transakcji jest lokum o charakterze typowo inwestycyjnym. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy trzeba potencjalnym kupcom pokazywać miejsce, w którym aktualnie mieszkamy. Nie każdy czuje się dobrze, gdy w codzienny bajzelek wkracza ktoś obcy. Niestety, tekst który czytasz nie jest praktyczną poradą psychoanalityczną, po której na Twoje skronie spłynie kojący balsam wyzwolenia od zmartwień a życie stanie się kwintesencją egzystencjalnej radości. A może jednak trochę jest – wszak boimy się tego, czego nie znamy, więc każdy strumień światła na proces sprzedaży nieruchomości będzie taką mini – sesją terapeutyczną. Każdy, kto ma za sobą wizyty kupców w mieszkaniu lub domu teraz kiwa znacząco głową: oj tak, nie jest to łatwa przygoda.
Chyba, że robiliście to za pośrednictwem profesjonalnego doradcy ds. nieruchomości – wtedy mówimy już o zupełnie odmiennych doświadczeniach. Sprzedać nieruchomość i nie zwariować? Można, pewnie że można. Najłatwiej jest po prostu zrzucić część tego stresu, odpowiedzialności i nikomu niepotrzebnej roboty na kogoś innego. Na kogoś, kto będzie odbierał dziesiątki telefonów od potencjalnych kupców, odpowiadał na pytania typu: czy w korytarzu zmieszczą się dwa rowery? czy meble z salonu zostają? ile cm wysokości ma brodzik od prysznica? czy pomieści się sześcioosobowa rodzina, w tym dwie pary bliźniaków? Na kogoś, kto dokona wstępnej selekcji, odsiewając klientów bez kasy i zdolności kredytowej, których hobby to oglądanie mieszkań (tak, są tacy). Droga przez mękę jest przyjemniejsza w towarzystwie kogoś, kto ją przechodzi kilkanaście razy w miesiącu. Ale, oczywiście, można też na własną rękę, bez fachowca – tylko po co?
Będą mi obcy po domu łazić – pomyślał choć raz każdy sprzedający mieszkanie albo dom. To nieuniknione – nikt nie podejmuje decyzji o zainwestowaniu kilkuset tysięcy w coś, czego nie widział. Tym bardziej, jeżeli jest to ktoś kto zamierza nas zastąpić w naszych czterech kątach. Myśl ta przeraża, paraliżuje, odpycha? Zła wiadomość jest taka, że jest to nieuniknione. Dobra – nie jest tak źle, jak się wydaje. Dziś poznasz jedną z tajemnych metod (nie zdradzaj nikomu!): mieszkanie na sprzedaż trzeba przygotować. Posprzątać, ogarnąć, zadbać o estetykę wnętrza – może coś podmalować, może gdzieś przybić listwę albo framugę wyprostować. Profesjonalny doradca ds. nieruchomości na pewno doradzi, jak zrobić to małym nakładem sił i środków i podkreślić atuty nieruchomości. Profesjonalnie nazywa się to „home staging” – ale to już temat na całkiem inną opowieść. Grunt, że odpowiednie nastawienie i odrobina przygotowania, w połączeniu z sympatycznym głosem doradcy szepczącym do ucha krok po kroku – co należy zrobić – to recepta na sprawną transakcję, zakończoną sukcesem.
Satysfakcja i zdrowie psychiczne – absolutnie bezcenne. Pozostaje więc życzyć powodzenia i dużo radości na etapie sprzedaży i zakupu nieruchomości.
Pozdrawiamy!
DeveloperGo – Wasi Doradcy